O. Mój. Boże.
Niedawno zaczął się
trzydziesty piąty wiek, ludzkość odkryła dziesięć humanoidalnych ras rozumnych
w kosmosie, natomiast Bóg, jeżeli już jest wspominany, to raczej jako bajeczka
dla dzieci. A jednak czasami nic nie opisuje sytuacji lepiej niż właśnie: „o
Boże”.
Dlatego: o mój Boże.
Admirał Lyrstroth był
postacią legendarną na szkoleniu Specjalnych Oficerów Taktycznych. Praktycznie
każdy młody SOT chce dostać się pod jego dowództwo. Tyle że praktycznie każdy
młody SOT jest nordanem. Tak jak admirał Lyrstroth, który słynął z nieukrywanej
nienawiści do ludzi, przez co, oczywiście, trafił do niego jedyny człowiek
z najmłodszego rocznika absolwentów
SOT-ów.
Zostałam do niego
przydzielona ja.
Boże, miej
miłosierdzie.
Jestem SOT-em. Dzięki
wzorowym wynikom na szkoleniu zaraz po jego ukończeniu otrzymałam stopień
pułkownika. Według oficjalnej rozpiski załogi tylko kapitan promu kosmicznego,
admirał Lyrstroth, oraz lekarz pokładowy stali ode mnie wyżej w hierarchii
wojskowej. Ale ja jestem SOT-em, odpowiadam jedynie przed ZiMiSI (Zintegrowaną
Międzygalaktyczną Sztuczną Inteligencją), a stosując odpowiednie paragrafy,
mogę pozbawić władzy każdego.
I mimo takich uprawnień
panicznie boję się admirała Lyrstrotha. Boże.
Wolę nie myśleć, jak by
zareagował na moje wzywanie Boga.
Zostałam SOT-em, więc
okrzyknięto mnie genialną ludzką jednostką. SOT-owskie sprawdziany na wiedzę,
sprawność fizyczną i inteligencję zdaje dwadzieścia siedem procent ludzi.
Prawdziwy przesiew zaczyna się na testach psychologicznych, które nie sprawiają
kłopotów jedynie nordanom.
Pomyśleć, że jeszcze
wczoraj cieszyłam się na pierwszy przydział. Boże.
Na „Odyseuszu”, promie
kosmicznym (model Z2-05), latała dziesięcioosobowa załoga, każdy członek innej
rasy. Będę tam jedynym człowiekiem. Chociaż to w sumie nic nowego. W końcu
jestem SOT-em. Pozostali ludzcy kadeci odeszli na drugim roku
dziesięcioletniego szkolenia.
Jestem tym przeklętym
SOT-em i zostałam przydzielona do admirała Lyrstrotha (rasisty, dla którego
chociażby neutralne myśli o jakimkolwiek człowieku są czystą fantazją),
ponieważ ZiMiSI stwierdziło, że Lyrstroth musi się zmienić. Nie wygra się
kłótni ze sztuczną inteligencją, która posługuje się tylko argumentami
logicznymi i za nic ma te emocjonalne. Dlatego pytanie „dlaczego?” jest w moim
przypadku bezużyteczne. ZiMiSI szczegółowo wyjaśniło mi powody.
Zostaje mi więc tylko:
„o Boże”.
O mój Boże.
1 komentarz:
Skąd ja znam ten tekst? xD
Znalazłam tego bloga przez przypadek, a tu proszę! Jest to jedno z moich ulubionych opowiadań z Przystani, w sumie fajny pomysł, żeby publikować wypocinki z literackiego.
Prześlij komentarz